Zakynthos – minimalny przewodnik

Denis Marciniak
minimalnie
Published in
10 min readJul 20, 2016

--

Wpis przeleżał ponad rok „w szufladzie”. Szkoda żeby się zmarnował, bo może ktoś planuje wakacje na Zakynthos. Oto kilka przydatnych, ciekawych informacji dla planujących pobyt na tej greckiej wyspie.

Na początku września udało nam się wylecieć na wyczekiwany urlop, na Zakynthos. Nie mieliśmy za bardzo czasu sami myśleć o organizowaniu biletów i noclegów. Nie wiedzieliśmy też, kiedy dokładnie będziemy mieli urlop, więc zdaliśmy się na jedno z biur podróży. Wycieczkę kupiliśmy z około dwutygodniowym wyprzedzeniem. Poniżej postaram się przedstawić co na tej małej, lecz ciekawej greckiej wyspie warto zobaczyć/przeżyć. I jak tam dotrzeć.

Kalamaki

Na Zakynthos wylatywaliśmy bezpośrednim lotem z Poznania. Na wyspę dotarliśmy dwie i pół godziny później, po zmianie strefy czasowej straciliśmy jeszcze godzinę. Lotnisko na Zakynthos im. Dionysiosa Solomosa umiejscowione jest na południowej części wyspy, niedaleko miejscowości Laganas i Kalamaki. We wrześniu samoloty podchodzą do lądowania od strony morza prostopadle do lądu. Miejscowość, w której mieścił się nasz hotel - Kalamaki, znajduje się zaledwie 2 km od lotniska. Z początku myśleliśmy, że hałas lądujących samolotów będzie nam przeszkadzać, ale okazało się że odloty i przyloty dozwolone są tylko wtedy, kiedy jest widno. Po zmroku jest to zabronione w celu ochrony żółwi, które na plażach wykluwają się z jaj, ale o tym później :). Z hotelu mieliśmy natomiast ciekawy widok na samoloty, które podchodzą do lądowania nisko nad zatoką.

Transport

By zobaczyć wszystko co Zakynthos ma do pokazania potrzebowaliśmy transportu. Nie chcieliśmy pakować się w wycieczki organizowane przez organizatora. Sami chcieliśmy decydować gdzie pojedziemy i ile czasu tam spędzimy. Wypożyczalni samochodów, quadów czy skuterów w samym Kalamaki jest przynajmniej z 5 (a jest to mała miejscowość), zdecydowaliśmy się na samochód. Najtańszy z możliwych Hyundai i20 w kolorze białym, taki żeby się zbytnio nie nagrzewał ;). Koszt wynajęcia takiego małego nowego auta na 3 dni z dodatkowym ubezpieczeniem to około 150€ + benzyna, oddajemy auto zatankowane na podobnym poziomie z jakim je otrzymaliśmy. Okazało się, że nikt tego przy oddaniu nie sprawdzał. Po licznych wycieczkach stwierdziliśmy, że wynajem auta zamiast np. quada czy skutera to był dobry pomysł. Większość z tych pojazdów wyprzedzaliśmy na licznych podjazdach czy nawet zjazdach, oszczędzając tym samym czas poświęcony na przejazdy. Na pewno było też bezpiecznej na krętcych ulicach górzystej wyspy.

Where to go?

Przed wylotem przeczytałem kilka publikacji w internecie na temat Zakynthos. Byłem też w empiku po jakiś przewodnik, ale był jeden dotyczący wszystkich wysp Jońskich, w którym Zakynthos zajmowało może 11 stron. Zdecydowanie więcej informacji znalazłem w internecie. Wszystkie miejsca, które wydały mi się interesujące zaznaczyłem sobie na mapie w aplikacji maps.me, którą zresztą polecam na wszelkie podróże.

Półwysep Keri

Na nasz pierwszy cel wybraliśmy półwysep Keri, usytułowany na południowo zachodniej częsci wyspy, oddalony o 17km od Kalamaki. Dotarcie tam autem zajmuje około 30 min. Ze względu na liczne wzniesienia i zwązane z nimi zakręty podróż nieco się wydłuża, więc nie warto się sugerować ilością kilometrów. Po drodze mineliśmy między innymi największą grecką flagę jaka kiedykolwiek powstała: 18m na 36 m. Now, that is something ;).

Po dotarciu na parking już wiadomo że nie przyjechaliśmy tu na marne.

Z parkingu schodzmy wąską ścieżką jakieś 5 minut by naszym oczom ukazały się takie widoki…

Przy okazji. Warto zabrać tam buty inne niż klapki. Ta wąska ścieżka to ostre i wyboiste kamienie połączone z krzakami z kolcami. Lepiej mieć dobre buty lub dobrze zapięte sandały. Sam dałem radę w klapkach, ale Ty nie musisz :).

Plaża Dafni

Usytułowana na zachód od Kalamaki, według opinii jedna z najładniejszych plaż na wyspie. Zdecydowanie się nie zgadzam, na szczęście plaża była po drodze do innych celów, więc krótki spacer przy plaży, na którą mogą spadać skały wystarczył. Dodam, że do tej plaży dojazd był najtrudniejszy, bardzo strome podjazdy, a potem zjazdy. Bez asfaltu, sam jasny piasek i szutr.

Zatoka Gerakas

Najbardziej wysunięte na wschód miejsce na wyspie. Gerakas posiada najlepszą moim zdaniem plażę na wyspie, szeroką z suchym piaskiem i pięknym widokiem na skały.

Tutaj też doświadczyliśmy największych fal na Zakynthos. Jakieś 20cm. Spędziliśmy tu leniuchując połowę dnia.

Zakynthos, (Zante Town)

Stolica wyspy: Zakynthos, opisywane także jako Zante Town to miasto portowe. Auto można zaparkować tuż przy chodniku wzdłuż brzegu gdzie po południu zaparkowane są łodzie rybackie.

W oddali widać promy.

Zanurzając się w głąb miejscowości wąskimi uliczkami, znaleźliśmy między innymi drzewa cytrynowe, liczne restauracyjki i punkty z różnymi usługami, między innymi punkt jednego z operatorów gdzie kupiliśmy kartę sim z internetem, przy okazji — musieliśmy zaczekać do popołudniowego otwarcia sklepu bo trafiliśmy na przerwę obiadową. Grekom się raczej nie spieszy, ale ponowne otwarcie było raczej punktualne. Przy okazji — jest tutaj „Germanos”. Czy ktoś w Polsce jeszcze go pamięta?

Motorówka?

Zachęceni opinami znajomych o wynajęciu motorówki udaliśmy się do Portu Agios Nikolaos na północno-wschodniej części wyspy. Po dotarciu autem i ominięciu ludzi oferujących wycieczki promem dotarliśmy to Pana z długą siwiejącą brodą. Razem ze znajomymi, we czwórkę wynajeliśmy siedmiosobową łajbę. Koszt to około 150€ za dzień + oczywiście benzyna. Początkowo mowa była o pięcioosobowej, ale wszystkie były już wynajęte więc „siódemkę” dostaliśmy w cenie mniejszej motorówki. Krótkie szkolenie od pana z brodą i już za chwilę pruliśmy taflę morza na pół. Opłyneliśmy kilka mniejszych wysepek i ładniejszych miejsc gdzie cumowały inne, większe i ładniejsze statki. Pełna dowolnośc gdzie płyniemy czy staniemy by popływać, zwiedzać, fotografować.

Blue Caves

Zakynthos słynie oprócz wraku statku z pieknych jaskiń w skałach przy morzu. Tutaj motorówka się nie sprawdziła. Zdecydowanie lepiej na zwiedzanie jaskiń od środka wybrać ofertę przewoźników niż wpływać tam na własną rękę. Jaskinie to dość popularne miejsce, więc co chwila wpływa tam większy lub mniejszy statek/prom z turystami. Ludzie, którzy wpływają do takich jaskiń po kilka razy dziennie mają zdecydowanie większą wprawę i robią to znacznie szybciej niż my. Dodatkowy tłok sprawił, że próba wpłynięcia kończyła się zazwyczaj tym, że ktoś „wciskał” się przed nami powodując, że od nowa musieliśmy obierać odpowiedni kurs. Kiedy w końcu udało nam się wpłynąć do jednej z jaskiń, po manewrowaniu motorówką tak, by jej nie zatopić, no dobra — nie obić, postanowiliśmy resztę jam oglądać z dalszych odległości lub wpływać do nich kraulem albo żabką. W każdym razie zdecydowanie warto tam zajrzeć.

Wrak, Navagio Beach

O ile pływanie po wschodniej części wybrzeża to płaska tafla lub minimalne wzniesienia wody to po minięciu północnego wierzchołka wyspy robi się znacznie ciekawiej. Mowa o godzinach popołudniowcyh. Fale może nie wyglądają na duże, ale znacznie utrudniają i spowalniają podróż. Praktycznie cały czas trzeba korygować kurs, pasażerowie muszą się czegoś trzymać. Przecinanie fal skutecznie nas systematycznie ochlapywało. O opalaniu czy robieniu zdjęć można zapomnieć. Chyba, że mamy wodoodporną kamerę… z paskiem na rękę. Słynna plaża Navagio, gdzie znajduje się wrak statku, którego zdjęć w internecie są miliony jako jednego z ładniejszych miejsc na ziemi znajduje się jakieś 20km od północnego wierzchołka wyspy gdzie zaczęło „kołysać”.
Jakieś 5km przed celem zostaliśmy zawróceni przez inne wycieczkowce, które poinformowały nas, że fale będą coraz większe i będzie niebezpiecznie… . Zawróciliśmy. Nie zobaczyliśmy wraku!!!
Zdecydowanie lepiej w tym celu wykupić transport promem, który jest większy i lepiej sobie radzi z falami. Podczas powrotu do portu spotkaliśmy i wyprzedziliśmy inne, jeszcze mniejsze motorówki, dla których podróż w takich warunkach była jeszcze trudniejsza. Oddaliśmy motorówkę.

Shipwreck, podejście drugie

Skoro nie motorówką, to autem. Podróż samochodem z południa wyspy do zatoki ze statkiem to jakieś 40km i około godzina jazdy. Droga asfaltowa nie sprawiła problemów. Widoki po drodze też ciekawe.

Po dotarciu na miejsce po ominięciu straganów z pamiątkami i miejscowymi wyrobami (swoją drogą, miejscowe oliwy są pyszne), dotarliśmy do miejsca, z którego widać statek i zatokę. Dosyć oblegane, ale idąc kilkaset metrów wzdłuż urwiska, oddalając się od popularnego punktu można dotrzeć do o wiele ciekawszego i mniej popularnego miejsca skąd widok jest na prawdę niesamowity. Warto! Dodam że z punktu widokowego nie da się dostać na plaże z wrakiem, chyba że ze spadochronem. Można tam dotrzeć tylko morzem.

Xigia Beach

Na Zakynthos jest jeszcze jedno ciekawe miejsce. Plaża Xigia. Bardzo malutka, kamienista, brzydka. Po południu w większości zacieniona bo znajduje się w zatoce pomiędzy wysokimi skałami. Praktycznie ścianami skalnymi. Zabawnie było obserwować jak ludzie przemieszczają sie ze swoimi kocami w nasłonecznione skrawki plaży.

Miejsce jest o tyle ciekawe bo ponoć jest to naturalne spa siarkowe, SIARKOWE. Czujecie ten zapach? Niezbyt przyjemny. W każdym razie, w wodzie wydobywa się siarka przez co jest mętna. Można też znaleźć kamienie z osadem siarki w postaci krzyształków. Ponoć kąpiele w tej wodzie są bardzo dobre dla kondycji skóry. Zapach to raczej sprawa drugorzędna. Niedaleko plaży jest również tawerna, gdyby ktoś chciał jednak odetchnąć od tego ośrodka zdrowia.

Muzeum Oliwy Aristeon

Na południu wyspy gdzieś przy drodze między drzewami oliwnymi znajduje się Muzeum Oliwy połączona z tłocznią oraz sklepem. Muzeum zrobione jest raczej na zasadzie: kilka starszych przyrządów do tłoczenia + film w środku hali produkcyjnej obok sklepu, ale jest dosyć ciekawe. Wstęp jest za darmo, na końcu zostajemy poczęstowani wszystkimi rodzajami oliwy podanymi z grzankami oraz oliwkami. Można też zaopatrzyć się w puszki z oliwą. Tak też zrobiliśmy. Oliwa jest także dostępna w innych miejscach na wyspie, w tym również na lotnisku, ale z tego co pamiętam to w muzeum było najtaniej. Polecam czosnkową.

Żółwie
Na koniec, coś co wywarło na mnie chyba największe wrażenie z pobytu na Zakynthos. Żółwie, a właściwie sam fakt, że zobaczyliśmy na własne oczy jak wykluwają się z jaj, wychodzą z piasku i pełzną do wody, a potem znikają. Coś niesamowitego. W pierwszy dzień naszego pobytu, wcześnie rano, kiedy czekaliśmy na pokój w hotelu, poszliśmy na plażę to zobaczyć. To był dobry moment, bo praktycznie nie było jeszcze nikogo na plaży i mogliśmy bez problemu się przyjżeć temu zjawisku. Żółwie (Ceretta lub nazywane też loggerhead) są pod ochroną i czuwają przy nich wolontariusze, pilnując by jak najwięcej z nich przeżyło drogę z gniazda do wody. Wolotariusze badają później gniazda, liczą jaja i wszystko sobie skrupulatnie zapisują. Są to głównie studenci z różnych krajów.

Gniazda oznaczone są specjalnymi konstrukcjami by nikt na nie nie wszedł. Według wolontariuszy żółwie wykluwają się głównie rano i w nocy, stąd zakaz lotów po zmroku(?). Zdarza się jednak, że wykluwają się również w dzień. Zadaniem wolontariuszy jest wtedy robienie im cienia przed ostrym słońcem, w drodze do morza oraz ochrona przed największym z zagrożeń, turystami. W dzień na plażach jest mnóstwo ludzi i każdy chce zobaczyć małe, urocze żółwiki. Często turystów trzeba usuwać na bezpieczną odległość. Raz byliśmy właśnie przy wykluciu w dzień. Ogólnie ludzie zachowywali się w miarę odpowiedzialnie, ale była jedna pani - chyba z Rosji, która musiała mieć najlepsze zdjęcie, dlatego mimo upomnień wchodziła nad żółwie, podczas gdy większość formowała korytarz do morza dla maluchów. Jeżeli chcecie zrobić zdjęcie takim młodym żółwiom to zdecydowanie warto wybrać się wcześnie rano i połączyć to na przykład ze wschodem słońca. Plaża jest prawie pusta, można pogadać z wolontariuszami o ich pracy oraz podejść znacznie bliżej jeżeli wolontariusz widzi, że nie jesteśmy szaleni jak Pani opisana wyżej.

Zdecydowanie odradzam wycieczkę promową “Turtle Sightseeing”, w której to jesteśmy jedną z kilku łodzi przepełnionych turystami, które kołują dookoła jednego dorosłego żółwia, wynurzającego co jakiś czas głowę. Zamiast tego dziś wybrałbym wycieczkę po zachodnim wybrzerzu.

To chyba wszystko, jeżeli chcecie zobaczyć więcej to wrzuciłem film z Zakynthos na YouTube, przy okazji testując motywy w iMovie :).

A znajomym możecie przywieźć takie mydełka. Są praktcznie w każdym sklepie w cenie około 1€.

--

--